W liście do redakcji czasopisma Tobacco Control pt. „Tobacco companies introduce ‘tobacco-free’ nicotine pouches” grupa naukowców z University of North Carolina opisuje woreczki nikotynowe, wymieniając firmy produkujące ten wyrób, opisując sposób używania oraz oczywiście zarzuty, które znamy z kampanii przeciwko e-papierosom. Przypomnę tylko, że woreczki zawierają nikotynę o wysokim stopniu czystości (niektórzy producenci piszą o czystości farmakopealnej a więc takiej jaka jest w produktach nikotynowej terapii zastępczej) oraz substancje aromatyzujące stosowane w przemyśle spożywczym (blog z 17 listopada 2020).
Autorzy piszą „Ponieważ nie są spalane i nie zawierają liści tytoniu, woreczki nikotynowe mogą być produktem o niższym ryzyku. Jednak nie ma jakichkolwiek niezależnych badań dotyczących składników produktu, narażenia lub oraz oceny szkodliwości. Ponadto brakuje badań oceniających dostarczanie nikotyny.”.
Nawet dla laika powinno być wiadomym, że potencjalne szkodliwość wynika wyłącznie z obecności nikotyny. Nie ma żadnych podstaw aby szukać tam jakichkolwiek toksycznych produktów przemian czy degradacji ponieważ nie ma czynników (w ustach użytkownika), które by te przemiany uzasadniały. Natomiast co do braku badań dotyczących farmakokinetyki dostarczania nikotyny, autorzy powinni zapoznać się z artykułem z kwietnia ubiegłego roku. Jednym z Jego autorów był prof. Karl Fagerstroem, ten sam, który jest twórcą najbardziej znanego i rozpowszechnionego testu na stopień uzależnienia od nikotyny – testu Fagerstroema.
Farmakokinetyka dostarczania nikotyny jest praktycznie identyczna jak w przypadku snusu (rycina), co dowodzi, że może być z powodzeniem zastosowana przez palaczy do zaspokojenia głodu nikotynowego.
Podobnie jak ma to miejsce w przypadku e-papierosów autorzy artykułu z Tobacco Control przytaczają znany zarzut tzw. „efekt bramki” : „…ponieważ woreczki nikotynowe są sprzedawane w różnych owocowych smakach i można ich używać dyskretnie, produkty te mogą być atrakcyjne dla niepalących i młodych dorosłych.”
Negowanie strategii redukcji szkód wywołanych paleniem przez decydentów ma swoje przełożenie na codzienną praktykę medyczną. Oto jak dentysta w krótkim liście do redakcji czasopisma The Brtish Dental Journal opisuje kwestię używania woreczków nikotynowych: „Jako klinicysta szpitalny nie miałem wcześniejszej wiedzy na temat tych produktów, mimo że codziennie rozpowszechniałem porady dotyczące rzucenia palenia” (ciekawe skąd czerpał informacje)… „Jestem głęboko zaniepokojony, że te woreczki stanowią bramę do tradycyjnego palenia tytoniu poprzez uzależnienie od nikotyny. Nawet jeśli mogą one oferować środki redukcji szkód dla doświadczonych użytkowników tytoniu, aby uzyskać efekt związany z przyjmowaniem nikotyny, nie wolno nam zawierzyć firmom tytoniowym; niezbędne są rygorystyczne niezależne badania”.
Wymienione powyżej zarzuty pojawiające się de facto przy wszystkich wyrobach o niższej szkodliwości, podsumuję słowami wypowiedzianymi przez socjologa zajmującego się zdrowiem publicznym prof. Gerry’ego Stimpson’a: „Niektórzy trzymają się zasady ostrożności, nieistotnej w porównaniu z dobrze znanymi katastrofalnymi szkodami wynikającymi z palenia. Inni uważają, że redukcja szkód spowodowanych paleniem tytoniu jest rodzajem spisku Big Tobacco. …. Moja teoria? Że wielu osobom ze zdrowia publicznego trudno jest zaakceptować, że mogą istnieć rynkowe rozwiązania problemów zdrowia publicznego. Te interwencje nie wymagają ekspertów. Są minimalnym kosztem dla podatnika.”