W ostatnim wpisie 2019 życzyłem czytelnikom bardziej pomyślnych informacji o e-papierosach. Niestety, już na początku stycznia FDA podjęło decyzję o finalizowaniu polityki egzekwowania przepisów dotyczących nieautoryzowanych smakowych e-papierosów na bazie kartridży, które są atrakcyjne dla dzieci. W czasopiśmie JAMA pojawił się bardzo tendencyjny wywiad z dr. Rose Marie Robertson zastępcą dyrektora naukowego American Heart Association. Poświęcony głównie wapowaniu wśród młodzieży, słowem nie wspomina o korzyściach dla palaczy.
W wywiadzie prasowym Prof. Thomas Eissenberg z Center for the Study of Tobacco Products at VCU, przed kilku laty autor kontrowersyjnych ale obiektywnych artykułów. Cytuję jego wypowiedź: „Faktem jest: nie wiemy, czy używanie e-papierosów jest tak samo śmiercionośne jak używanie palnych papierosów, mniej śmiertelne niż stosowanie palnych papierosów, czy bardziej śmiertelne niż stosowanie palnych papierosów”. Nie jest dla niego ( i nie tylko dla niego) miarodajne, że są twarde dowody na to, że aerozol z e-papierosów zawiera znacznie niższy poziom tysięcy chemikaliów, w tym wiele czynników rakotwórczych, w porównaniu do dymu tytoniowego, oraz że użytkownicy e-papierosów mają wyraźnie niższy poziom biomarkerów związków toksycznych niż palacze. Nie wspominając nawet o tysiącach waperów, którzy świadczą, że ich zdrowie znacznie się poprawiło od przejścia z palenia na wapowanie.
Nie ma dla niego znaczenia, prawdopodobnie najbardziej autorytatywny, raport National Academies of Science Engineering and Medicine z 2018 r. gdzie stwierdzono: „Wniosek 8-2. Istnieją umiarkowane dowody na to, że ryzyko i stopień uzależnienia są niższe w przypadku e-papierosów niż palnych papierosów tytoniowych (str. SA-2)”.
Natomiast wszystkich przebił prof. S. Glantz. Obok zamieszczam jego slajd podsumowujący wystąpienie na konferencji w Ottawie 17 stycznia br.
Zwracam uwagę na pierwszy punkt. „Spalanie nie jest tak ważne jak myślimy”. Big Tobacco powinno stuknąć się teraz w głowę, dlaczego wydali miliardy na bezdymne wyroby tytoniowe, skoro spalanie nie jest takie złe!.
To są wszystko pojedyncze wypowiedzi, które oddziałują na społeczeństwo i decydentów, ale w dyskusji mogą być łatwo obalone. Inaczej Wygląda sprawa z oficjalnym stanowiskiem organizacji narodowych i międzynarodowych, które mają ogromną siłę presji na kraje trzecie.
Po wielu miesiącach FDA zmieniła tytułowy przekaz. Tytuł z grudnia nie ma w nagłówku słowa e-papieros. Przekazuje konkretne ostrzeżenie przed używaniem dodatków i nabywaniem produktów nieznanego pochodzenia. Epatowanie ludzi przez kilka miesięcy, że to e-papierosy są winne EVALI przyniosło na pewno odwrócenie się od nich wielu palaczy i powrót do palnych wyrobów. Wskazują na to dane ankietowe dotyczące postrzegania szkodliwości obu produktów. Od początku 2019 roku wzrasta liczba osób uważających, że e-papierosy są bardziej szkodliwe niż palne wyroby.
Tyle, że to co poprawiała FDA, kontynuuje WHO. Przed dwoma dniami na swojej stronie postawiła 9 pytań i udzieliła krótkich odpowiedzi.
Pytanie 2 brzmi: czy e-papierosy powodują uszkodzenie płuc. Odpowiedź przytaczam w oryginale:
- There is growing evidence to show that ENDS use could cause lung damage.
- On 17 September 2019, the United States Centers for Disease Control and Prevention activated an emergency investigation into links between ENDS use and lung injuries and deaths.
- By 10 December 2019, the USA reported more than 2409 hospitalized cases and 52 confirmed deaths.
- At least five other countries have initiated investigations to identify cases of lung injuries related to ENDS use.
Ani słowa o THC, octanie tokoferolu, nabywaniu produktów na czarnym rynku. W podobnym stylu są pozostałe odpowiedzi. Brak jest słów aby określić takie postępowanie międzynarodowej instytucji utrzymywanej również z naszych pieniędzy. Przed kilkom laty zarzucono WHO nieuzasadnione nagłośnienie zagrożenia zachorowaniami na grypę H1N1 oraz niepotrzebne ogłaszanie pandemii. Zdaniem Rady Europy powyższe działania miały na celu umożliwienie sprzedaży szczepionek firmom farmaceutycznym. Jestem ciekaw jak jest tym razem. Przecież randomizowane badania wykazały większą skuteczność e-papierosów w zaprzestaniu palenia w stosunku do nikotynowej terapii zastępczej – produktu firm farmaceutycznych.
Ten wpis spotkał się ze zdecydowaną ripostą trójki profesorów – Nicka Hopkinsona, Petera Hajeka i Johna Brittona. Najbardziej podoba mi się wpis Petera, który stwierdza: „WHO odznacza się od początku aktywnością w zwalczaniu wapowania , co szkodzi jej reputacji. Ten dokument jest szczególnie złośliwy. Praktycznie wszystkie zawarte w nim stwierdzenia są błędne….. Istnieją wyraźne dowody, że e-papierosy pomagają palaczom rzucić palenie (przypominam, że Peter jest głównym autorem międzynarodowego zespołu, który przeprowadził randomizowania badania związane z rzuceniem palenia przy pomocy e-papierosów – opisałem je na blogu z 28 maja)…„Autorzy tego dokumentu powinni wziąć odpowiedzialność za stosowanie rażących dezinformacji, które mogą uniemożliwić palaczom przejście na znacznie mniej ryzykowną alternatywę”.