Wydaje się, że nagłe pojawienie się lipidowego zapalenia płuc powoli wygasa ale CDC i stanowe departamenty zdrowia w dalszym ciągu informują opinię publiczną, że niektórzy pacjenci używali wyłącznie nikotynowych e-płynów.
Trudno więc się dziwić, że duża liczba urzędników państwowych, pracowników służby zdrowia i mediów donosi, że znaczna część pacjentów u których pojawiła się ta groźna choroba używała „tylko e-papierosów zawierających nikotynę”.
Przytoczę fakty podane przez profesora Michaela Siegla na jego blogu. Wymienione wyżej sformułowanie znajdziemy zarówno w aktach prawnych jak i doniesieniach medialnych. Na przykład w akcie prawnym dotyczącym sprzedaży produktów waporyzujących stan Massachusetts stwierdził, że „17% (pacjentów z chorobą płuc) używało tylko nikotyny”. Lekarz piszący dla UpToDate stwierdził, że 15% przypadków pacjentów „używało produktów zawierających nikotynę, ale nie THC”. Newsweek podał, że około 16% przypadków pacjentów „używało tylko nikotyny”. Yahoo poinformował również, że pewna część pacjentów „korzystała tylko z produktów zawierających nikotynę”. NBC News donosiło również, że: „16 procent stosowało tylko produkty nikotynowe”.
Stwierdzenia te są po prostu nieprawdziwe, a przynajmniej nie są poparte solidnymi dowodami. Nie jest tak, że 15% pacjentów korzystało wyłącznie z produktów nikotynowych. Dowody są w rzeczywistości takie, że 15% (obecnie jest to 11%) przypadków pacjentów nie przyznało się do stosowania produktów innych niż e-płyny zawierające nikotynę. Różnica między tymi twierdzeniami może wydawać się niewielka, ale ma ogromne konsekwencje dla zdrowia publicznego. Efekt takich przekazów jest łatwy do przewidzenia – waperzy wrócą do tytoniu.
Dla zilustrowania dlaczego to rozróżnienie jest tak ważne profesor M. Siegel przytacza historię ze stanu Indiana. U młodego mężczyzny stwierdzono chorobę układu oddechowego związaną z wapowaniem. Twierdził on, że stosował wyłącznie produkty zawierające nikotynę. Ale okazuje się, że tak naprawdę nie wiedział, co zawiera ten produkt, ponieważ został mu podarowany i po prostu założył, że był to produkt na bazie nikotyny, ponieważ „właśnie to jest w vapes”. Późniejsze testy tego e-płynu wykazały, że w rzeczywistości zawiera on THC. Ale młodzieniec nie miał pojęcia, że waporyzuje olej THC.
Profesor podkreśla, że CDC i wielu urzędników służby zdrowia nie zdają sobie sprawy z tego, że młodzież nie zdobywa produktów waporyzujących, kupując je w sklepach. Pozyskują je głównie od znajomych lub dystrybutorów szkolnych, przez Internet lub na czarnym rynku. Z tego powodu wielu młodych vaperów naprawdę nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, co jest w ich e-płynach. Co więcej, jak pokazuje historia Indiany, nawet jeśli młodzi ludzie wiedzą, że wapują olej THC, istnieje silna zachęta, aby tego nie zgłaszać.
Kolejną możliwością, którą należy wziąć pod uwagę, jest to, że niektórzy pacjenci mogą faktycznie stosować produkty zawierające nikotynę, ale zanieczyszczone olejami THC co najpewniej jest przyczyną ich choroby. Wynika to z faktu, że na rynku dostępne są fałszywe, zafałszowane i podrobione produkty, w których e-płyn nikotynowy miesza się z olejem THC. W rzeczywistości testy laboratoryjne produktów odzyskanych od hospitalizowanych pacjentów w dwóch stanach wykryły obecność zafałszowanych wkładów zawierających zarówno nikotynę, jak i THC.
A co w naszych mediach. Pod koniec października w Newsweeku ukazał się artykuł pt. „Gdy bez dymka nie można żyć” relacjonujący konferencję naukową “Pulmonologia dla Warmii i Mazur”, która odbyła się w Olsztynie w dniach 11-12 październik. Czytamy m.in. „Do niedawna wydawało się, że niezłym zamiennikiem papierosów, przynoszącym mniej szkód zdrowotnych są e-papierosy, czyli urządzenia ze specjalnymi płynami, tzw. “e-liquidami” z zawartością nikotyny lub bez niej, ale rzekomo pozbawione większości szkodliwych substancji, które zawierają zwykłe papierosy. Niestety, dziś wiadomo, że to nieprawda. W USA lekarze notują coraz więcej przypadków ciężkich chorób układu oddechowego, powiązanych z używaniem e-papierosów (zwanym też wapowaniem od angielskiego słowa vaping), w szczególności w polaczeniu z kanabinoidami – substancjami pozyskiwanymi z marihuany.”
Tak więc winą za te tragiczne wydarzenia obarcza się e-papierosy. To tak jakby za karambol na autostradzie z ofiarami winą obarczać samochody a media apelowałyby aby ich nie używać bo mogą być przyczyną śmierci.
Dlaczego tak trudno do świadomości ludzi dociera prosta prawda: to nie e-papierosy ale użytkownicy są odpowiedzialni za potencjalnie niekorzystne zdarzenia!